Na jednej z facebookowych stron podróżniczych zostałam posądzona dzisiaj o, uwaga cytat: “uwłaczanie Kubańczykom, którzy są szczęśliwym i dumnym narodem”. Za co? Za opisanie w dosadnych słowach jak sytuacja na Kubie obecnie wygląda. Bo przecież jakie braki? Jakie kolejki? Jaka burza tropikalna? Przecież Kuba to salsa i fiesta 24h na dobę.
Nie odpisałam nic bo pomyślałam sobie, że przecież nie wiedzą, że z Kubańczykami i wśród nich żyję od lat. I uwłaczające jest nie to, że o obecnej sytuacji mówię ale że jeszcze w 21 wieku, 100 mil od Miami ludzie muszą maja takie problemy jak Kubańczycy. I, że właśnie posiadanie rodziny na Kubie sprawia, że człowiek patrzy na nią krytyczniejszym okiem bo nie jest mu już wszystko jedno. Bo my z Kuby wyjeżdżamy ale nasi bliscy zostają.
Wiem też, że są wśród was tacy którzy czekają na przyjazd ukochanej/ego z Kuby do Polski i mogą być ciekawi jak to potem wszystko w praktyce wygląda. I jak zmienia się podejście do Kuby kiedy ma się tam bliskich, a nie tylko wpada na mojito raz czy dwa razy do roku.
Rodzina przede wszystkim
To, że Kubańczycy są rodzinni nie muszę nikomu mówić. W sumie za to ich kochamy. Żyjąc w świecie, w którym każdy sobie rzepkę skrobie wejście do kubańskiej rodziny to czasami prawdziwy szok. Przynajmniej ja taki przeżyłam. Całowanie się sto razy dziennie, mieszkanie w wielopokoleniowych domach to tylko przedsmak tego co czeka kogoś kto do takiej rodziny wchodzi. Bo Kubańczycy są rodzinni nie tylko w emocjonalnym znaczeniu tego słowa ale w każdym innym, także finansowym. Wielu Kubańczyków wyjeżdzających z wyspy stawia sobie za punk honoru regularną pomoc rodzinie.
Dodatkowy rachunek
Kiedyś jeden z Kubańczyków mieszkających na co dzień w Stanach powiedział mi, że dla niego wysyłanie pieniędzy rodzicom co miesiąc to normalne i naturalne. “Po prostu jak kolejny rachunek, który muszę zapłacić i muszę mieć na to pieniądze”. Bo Kubańczycy nie wyjeżdżają tylko po, żeby żyło im się lepiej. Wyjeżdżają, żeby żyło się lepiej rodzinie. Niektórzy utrzymują więcej niż 1 dom. Bo dzieci, bo rodzice, bo brat czegoś potrzebuje.
Mam wrażenie, że ta kwestia to temat zapalny u wielu par. Nam przyzwyczajonym do tego, że każdy dba o siebie ciężko czasami zrozumieć tę potrzebę pomocy. Sama spotkałam się z pytaniami ” Nie przeszkadza Ci to wysyłanie kasy na Kubę?”, “czemu ludzie sami tam o siebie nie dbają?”.
Czy wysyłamy pieniądze na Kubę? Tak, ale nieregularnie. Pomagamy kiedy możemy i kiedy rzeczywiście ta pomoc jest potrzebna. Szczerze mówiąc kiedy pomyślę, że emerytura mojej teściowej to 9 CUC a ceny w sklepach są jakie są to dzieje się to naturalnie. I dziwię się czasami, że niektórym osobom łatwo przychodzi wydawanie kasy na nowe ciuchy a pomoc rodzinie to wielkie halo. Ale to już ja 🤷♀️
Czy kłócimy się o to? Nie bo decydując się na ślub z Fidelem zdecydowałam również zaakceptować jego kulturę ale wiem, że często rozwody kubańsko – niekubańskie biorą się właśnie z różnic kulturowych, które na początku nie wydają się tak ważne, a po miesiącach czy latach są nie do przejścia jeśli nie nauczymy się znaczenia słowa “kompromis”. No i czasami chyba właśnie z niechęci do pomocy kubańskiej rodzinie. A z kubańską rodziną się nie wygrywa 😀
Podróże na Kubę nigdy już nie będą takie same
Kiedy mówię w pracy, że lecę na Kubę, wszyscy wyobrażają sobie palemki, biały piaseczek i drina w ręce. Tak bywało…ale zanim poznałam Fidela.
Teraz zamiast zabierać 5 strojów kąpielowych czy innych badziewi pakujemy się z głową. Bo zazwyczaj nasze rzeczy lecą w bagażach podręcznych a walizki….a walizki to temat rzeka. Co zabiera się na Kubę? Lekarstwa, jedzenie, baterie łazienkowe, narzędzia, you name it. Jeśli coś się mieści w walizce to prawdopodobnie ktoś już zawiózł to na Kubę.
No es fácil
Kto tego nie słyszał, ten chyba na Kubie nie był. Znaczy to dosłownie “nie jest łatwo” i słychać to w każdej rozmowie. I rzeczywiście ciężko jest słuchać, że nie ma jedzenia, że kolejki są masakrycznie długie, że jak przyszła twoja kolej to już nie było kurczaka po którego leciałeś z wywieszonym językiem. Że brakuje leków itp. Przed pandemią było o tyle łatwiej, że zawsze ktoś na Kubę jechał i mógł coś przewieźć. Kubańska i niekubańska społeczność zakochana w Kubie tak sobie pomaga (raz ty coś wieziesz, raz ktoś coś wiezie Tobie) ale teraz…teraz trzeba czekać. Czasami nawet wysłanie pieniędzy niewiele daje bo co z tego, że masz pieniądze kiedy nie możesz nic za nie kupić. Najgorzej jest z lekami. Słabo się tego słucha szczególnie, że u nas nie brakuje niczego a w tym momencie ciężko jest pomóc, szczególnie z Europy.

Ludzie rodzą się i umierają bez zmian czy zdążysz czy nie
Życie toczy się swoim rytmem czy tego chcemy czy nie i nie dotyczy to tylko Kuby ale każdego kto ma rodzinę daleko, wiem. Ale może właśnie przez to, że Kubańczycy są tak rodzinni bycie tak daleko doskwiera. A w życiu jak w życiu, nie dolecisz na pogrzeb bliskich, poznajesz dzieci gdy te już chodzą. A musicie wiedzieć, że wszelkie rocznice, urodziny czy inne okazje są na Kubie obchodzone dosyć hucznie. Jest dzień ojca? Składamy życzenia wszystkim tatom, nie tylko swojemu. Masz rocznicę ślubu? Rodzina Ci o niej przypomni. Masz urodziny? Dostaniesz 150 życzeń od rodziny bliższej i dalszej (i dotyczy to również mnie ! i tu byłam w szoku bo zdarzało się że o moich urodzinach zapomniała moja matka a teściowa nigdy).
Niech się coś wreszcie zmieni
Wiem, że nie jest popularna opinia ale coś się wreszcie musi zmienić żeby ludziom żyło się lepiej. Wiele osób jeżdżących na Kubę w celach turystycznych nie zdaje sobie sprawy z cen na wyspie. I nie mówię tutaj o cenach rumu czy wody mineralnej. Dla przeciętnego turysty ceny będą porównywalne do innych wakacyjnych destynacji. Ale czy wiecie ile kosztuje nowa lodówka? Ok 800 USD. Samochód z tego zdjęcia? 15 000 USD – i to kupiony po znajomości.

Używana lodówka ? 320 USD (kupiona 4 lata temu, może jeszcze mogę na niej zarobić? 😀

I tak jest z wieloma produktami bez których turysta się obejdzie, ale już mieszkaniec wyspy nie. Nie będę się tutaj rozwodzić o stosunku cen do zarobków ale jak się domyślacie ceny są kosmicznie wysokie dla kogoś kto nie pracuje w turystyce (a wiosek z końca świata jest na Kubie więcej niż się wydaje) i tutaj tadam wkracza rodzina z zagranicy. Jeśli ktoś taką ma…a kto nie ma i mieszka w miasteczkach gdzie turysta nie dociera czeka na zmianę. Jakąkolwiek.

Także chociaż kocham Kubę całym sercem to nie będę udawać, że to raj na ziemi. Bo tak jak wszystkie miejsca na ziemi Kuba ma swoje zalety i wady. Których jest więcej to już każdy musi sobie ocenić już sam.
W naszej rodzinie wiele się w tym roku zmieniło. Odeszli bliscy, urodziły się dzieci. Dlatego tym bardziej z niecierpliwością czekamy na więcej konkretów co do podróżowania i marzymy o tym, żeby na Kubie być.. Po prostu. Napić się rumu. Pogadać z sąsiadem. Odwiedzić cmentarz. Joder un poco. Nie przeraża mnie wizja nie pojechania na plażę czy odwiedzenia Hawany po raz setny. Od dawna nie po to na Kubę jeździmy.






Jako jest Twój status tam? Czy możesz posługiwać się legalnie lokalną walutą? Czy ceny, które Cię teraz obowiązują to ciągle te dla turysty czy już te dla mieszkańca Kuby?
LikeLike