Dzisiaj trochę subiektywnie o Kubańczykach 😉 Do napisania tego tekstu zainspirował mnie komentarz pod jednym z postów. To nie będzie odpowiedź na pytanie, jacy są Kubańczycy? Bo Kubańczycy tak jak wszyscy są różni i niesprawiedliwie byłoby ich wrzucać do jednego wora. Komunistyczna i wyspiarska rzeczywistość sprawiła jednak, że Kubańczycy w swojej mentalności są jednak trochę specyficzni. I o tym właśnie poniżej.
PS Tak. Będzie trochę stereotypów.
Nie. Nie wszyscy Kubańczycy są tacy sami 😉
Kuba to najlepszy kraj. I najgorszy kraj.
W tym myślę, że trochę przypominają Polaków 😉 Kubańczycy są bardzo przywiązani do swojej ojczyzny i do Kubańskiej flagi, która ich zdaniem jest najpiękniejsza na świecie. W naszym domu flaga wisi nad łóżkiem, znajduję się też na kubkach do kawy i innych gadżetach przywiezionych z Kuby. Kubańczycy uważają też, że z Kuby pochodzi to co najlepsze: rum, kawa, muzyka i ludzie…Najlepszy bokser świata? Był Kubańczykiem. Najlepszy komik w USA? Był Kubańczykiem z pochodzenia. Królowa Salsy? Kubanka. 🇨🇺🇨🇺🇨🇺 Przykładów jest dużo więcej. Kubańczycy uważają też, że Kuba to najlepsze miejsce do życia o ile ma się pieniądze.
Z drugiej strony Kubańczycy są też największymi krytykami Kuby i jej ustroju. W tym samym czasie kiedy zachwalają “que linda es Cuba” z flagą Kuby na koszulce uważają też, że wszędzie lepiej niż właśnie na Kubie. Narzekają na system, na władzę, na ceny, na wszystko i tłumnie z Kuby wyjeżdżają.
” Kuba to jedyny kraj na świecie gdzie się nie pracuje”
Usłyszane niejednokrotnie na Kubie, a więc sami Kubańczycy zdają sobie z tego sprawę. Może to i trochę niesprawiedliwe ale w jakimś stopniu jednak prawdziwe. Kubańczycy zarabiają mało ale wykonują pracę sto razy wolniej niż to do czego jesteśmy przyzwyczajeni. To normalne, że sklep jest zamknięty bo Panie jedzą sobie drugie śniadanie albo plotkują. Panie w banku ociągają się niemiłosiernie. Miejsca pracy tworzone są tylko po to żeby były (np Pan pilnujący drzwi w banku czy sklepie).
Wiele ludzi woli jednak kombinować niż pracować. W sumie to im się nie dziwię. Kiedy poznałam Fidela, ten pracował 6 dni w tygodniu po 10h zarabiając 52 CUC miesięcznie. Dodam, że najtańszy nocleg w hotelu w którym pracował kosztował 75CUC/noc. Kubańczycy zdają sobie sprawę z takich rzeczy i się do pracy specjalnie nie przykładają, bo po co? Ku frustracji tych, którzy muszą coś załatwić.
Stąd też na Kubie wielu kombinatorów, bo po co pracować 40h miesięcznie skoro za pośrednictwo w znalezieniu taksówki czy lekcje salsy dla turysty można zarobić tyle samo.
Dinero va y viene
Czyli pieniądze odchodzą i przychodzą. Na Kubie dorobić można na wszystkim, tak więc Kubańczycy nie przywiązują się do nich za bardzo. Trochę im zazdroszczę tego podejścia a trochę mnie irytuje, że nie potrafią oszczędzać. Często wydają ostatniego centa i czekają aż uda się trochę dorobić (najczęściej na turyście). Los mandados (jedzenie na kartki) i bardzo niskie rachunki za wodę (w niektórych miejscach w ogóle nie trzeba za wodę płacić) czy prąd sprawiają, że Kubańczycy nie muszą martwić się, że umrą z głodu czy że odetną im prąd.
Nasz sąsiad zwany Szalonym Roberto nie pracuje, ale to komuś skosi trawnik za dolara, to upoluje jutię i sprzeda ją za parę groszy, to zabije komuś świnię i dostanie trochę mięsa. I tak sobie żyje, codziennie kończąc dzień szklanką rumu sączoną w bujanym fotelu.
“Mogę wszystko”
To kolejna wspólna cecha Kubańczyków, którą udało mi się zauważyć. Kubańczycy, którzy u siebie w kraju nie robią jakiejś oszałamiającej kariery uważają, że jak tylko z wyspy wyjadą będą mogli robić wszystko. Nie zwracają uwagi na wymagania stawiane w ofertach pracy i wysyłają swoje CV jak wlezie. Mają prawko? Będą kierowcą busa (nie ważne, że potrzebna jest specjalna kategoria). Mówią po hiszpańsku? Będą uczyć( nie ważne, że w jednym zdaniu robią 4 błędy ortograficzne bo edukacja na Kubie postawia wiele do życzenia). Szukają pracy w korporacjach bez znajomości języka. I tak dalej i tak dalej. Trochę im tej wiary w siebie zazdroszczę 🙂
“No es fácil”
Nie jest łatwo. Tą wymówkę słyszeli chyba wszyscy. Kubańczycy tym zdaniem komentują wszystko. Kolejki w sklepach. Braki żywnościowe. Ceny w sklepach. Wszechobecną biurokrację. Używają jej zamiennie z “to wszystko wina embargo”. Także kiedy wy sfrustrowani będziecie się wkurzać na spóźniony autobus, Kubańczycy skwitują je tym krótkim zdaniem. Bo na Kubie nada es fácil my friend.