Wrzesień 2019.
Pewnie wielu z Was już słyszało o trwającym od kilku dni kryzysie paliwowym na Kubie. W zeszłym tygodniu obecny prezydent wyspy ogłosił tymczasowe braki w dostawach ropy, o co obwinia niekończące się embargo Stanów Zjednoczonych i obecną politykę Donalda Trumpa.
Racjonowanie i oszczędzanie paliwa ma potrwać co najmniej do końca września. I miejmy nadzieję, że to rzeczywiście jest realna data bo oszczędność ma też dotyczyć prądu a więc częstsze będą przerwy w jego dostawie, co za tym idzie niektóre zakłady zużywające najwięcej energii przestaną pracować. Z tym kolei wiązać się będą braki w produkcji i dostawach produktów.
Co to oznacza?
Przede wszystkim chaos jeśli chodzi o transport. Połączenie międzymiastowe (głównie między Hawaną a stolicami prowincji) zostały zredukowane do jednego dziennie. To samo tyczy się pociągów, które i tak już kursują raczej rzadko. Nie są na nie już sprzedawane bilety.
W najgorszej sytuacji są dojeżdżający do pracy. Dotąd i tak długie stanie w kolejkach na przystankach wydłużyło się jeszcze bardziej. W sieci pełno jest filmików pokazujących zdesperowanych Kubańczyków walczących o miejsce w autobusie.
Długie są również kolejki na stacjach benzynowych. W Viñales stacja benzynowa okupowana jest właściwie bez przerwy, ludzie stoją w kolejkach by, kiedy paliwo się pojawi być już na miejscu.
Czy odczujemy to jadąc na Kubę?
Na pewno w jakimś stopniu tak. Przede wszystkim wynajęcie samochodu teraz wiąże się z pewnym ryzykiem. Nie musicie się natomiast obawiać o oficjalny transport taki jak taksówki czy Viazul. Rozkład tego ostatniego pozostaje bez zmian.
Po drugie wiele miejsc pozostaje ostatnio zamkniętych. Ktoś kto przyjedzie tutaj po raz pierwszy może nawet niczego nie zauważyć. Ci, którzy już byli i mieli swoje ulubione miejscówki mogą się zdziwić. Mój szwagier mówi, że wiele restauracji/barów w ogóle nie otwiera, bo co mieliby w sumie sprzedawać i komu (w Viñales liczba turystów w porównaniu z poprzednimi latami spadła o 25% w 2019 roku). Ten fakt może ucieszy tych, którzy wolą podróżować w miejsca niezawalone turystami, ale miasteczka takie jak nasze, gdzie wielu mieszkańców utrzymuje się z turystki, na pewno to odczują. Ze względu na słabsze zaopatrzenie menu w restauracjach może być lekko ukrócone.
Życie nocne również nieco osłabło dlatego miejmy nadzieję, że obliczenia kubańskich polityków to nie tylko puste obietnice i statki z ropą zaczną przybijać do kubańskich portów od połowy września.
Czy ceny pójdą w górę?
To akurat ciężko przewidzieć. O ile ceny zakwaterowania i lokalnych atrakcji powinny pozostać bez zmian, przynajmniej na razie, to ceny przejazdów mogą pójść w górę (szczególnie jeśli mowa o taksówkach). Monopol ma to do siebie, że może dyktować ceny.
Mamy nadzieję, że pod koniec miesiąca z Kuby nadejdą nowe wieści a widmo nowego okresu specjalnego zostanie zażegnane. Do tego czasu gorąco polecam Viazul jako środek transportu. Uczestniczy zorganizowanych wycieczek również nie mają się czego obawiać.
My na Kubę wybieramy się jak zwykle w zimie i po cichu liczymy, że do tej pory wszystko wróci już do normy. A póki co, uważnie śledzimy wszelkie wiadomości.